
Książka, która zaczyna się od samobójstwa.
Weronika długo szukała tych tabletek, ale, gdy już je znalazła- nie
zawaha się przed odebraniem sobie życia. Po spożyciu dwóch opakowań
tabletek, jednak nie umiera, pomoc nadchodzi w 'odpowiedniej' chwili.
Obudzona w szpitalu psychiatrycznym słyszy diagnozę, która nie zbyt
przypada jej do gustu, gdyż umrze, ale... nie od razu. Słysząc to, jej
sercem wzdryga strach, boi się umierać powoli, wolałaby szybko.
Pozostałej pięć-sześć dni życia, Weronice życie pokazuje, że czasami nie
warto podejmować zbyt szybko pochopnych decyzji. Dziewczyna poznaje
pacjentów szpitala i zapoznaje się z życiem w 'zamknięciu'.
Postać Weroniki momentami mnie irytowała, a koniec książki rozczarował. W
pamięci mam cały czas scenę z Weroniką, Edwardem i ... nie pamiętam jak
miała na imię... przy fortepianie... Uważam, że koniec książki powinien
być inny. Po raz pierwszy spotykam się z książką, w której nie podoba
mi się zakończenie happy endem. -Weronika nie umiera. Nie przypada mi to
do gustu być może z powodu charakteru głównej bohaterki, która...
Moja ocena 3/10.
Czuje się bardzo rozczarowana, gdyż czytając Alchemika tego samego
autora, nie spodziewałam się, że Weronika postanawia umrzeć okaże się...
na tak innym poziomie. Temat samobójstwa i śmierci ciągnie się cały
czas, chociaż sam tytuł książki na to wskazuje, myślałam, że wszystko
zostanie inaczej ujęte. Bardziej ciekawie. Uważam, że objętość książki
powinna być inna; mniejsza i z większą ilością 'tego czegoś'.