sobota, 8 lutego 2014

Dzieje Tristana i Izoldy

Czytając miałam kilkakrotnie ochotę rzucić tą książką w ścianę, bo tak mnie irytowała. Niestety nie było to możliwe, gdyż mam ją na czytniku e-book i obawiam się, że mógłby ucierpieć gdybym się tak wyżywała. Historia tu opowiedziana zwana jest podobno miłosną. Niestety ja nie potrafię powiedzieć, że się z tym zgadzam.
Ok, mamy dwoje ludzi, którzy się w sobie "zakochali", ale dlaczego to należy wstawić w cudzysłów? Ponieważ wcześniej wypili magiczny napój, który spowodował taki, a nie inny efekt. I czy możemy tu mówić o wielkiej miłości, skoro powstała ona z magicznego wina? Żadna to dla mnie miłość, a nawet jeżeli już uznamy, że to jest jakieś uczucie to brakuje nam wyrazistego potwierdzenia. Samo wtrącane co jakiś czas zdanie, że ten kielich miłości dla nich będzie śmiercią, że mieli pięknie ciała czy że ich miłość była wielka,- nie powoduje, że czytelni- ja uwierzy na słowo. Słowa to za mało. A co do zachowania bohaterów, to nie można go określić innym słowem jak dziwne. Raz są niby razem, potem się ich drogi rozłączają i znów się łączą. Najgorsza jest jednak postać króla Marka, nie muszę być tolerancyjna, nikt nie wymaga tego ode mnie, więc powiem dokładnie co myślę na ten temat.
Otóż ta opowiastka to ze słyszanych mi źródeł to historia pięknej miłości mężczyzny i kobiety, Tristana i Izoldy. Wracając do tego co mówiłam wcześniej,- ja nie odnajduję tu iż by ich "miłość" jakoś istniała. Wcześniej przecież Izolda Jasnowłosa chciała zabić późniejszego "kochanka"...
Tymczasem mamy tu też wątek króla Marka, który jest bardzo blisko z owym Tristanem. Najbardziej irytujące chwile czytania to te, gdzie: pocałował go w usta... To takie gejowskie! Ale.. ale... Łatwiej mi było uwierzyć w miłość tych dwóch gości niż tytułowych bohaterów. Bardzo mi się to nie podobało, no ale nic na to nie mogłam poradzić. Czytałam dalej z coraz większym niesmakiem i irytacją.
Wtedy, gdy już myślę, że się pogodziłam z fabułą, król Marek wygania Tristana. W tym momencie już wszystko traci sens. Skoro była owa 'miłość' to czemu go wyrzucasz?
Kolejną rzeczą należącą do dziwnych i wg mnie nielogicznych jest skazanie Izoldy i Tristana na śmierć. Król Marek uwierzył, że mają romans i ty samym go zdradzają. Łatwo jak na "wiernego" kochanka...
Potem król uznał, że śmierć to za mało i chce by jego żona bardziej cierpiała, więc wydał ją trędowatym. Do dupy, beibe.
W końcu Tristan uwolnił swoją "ukochaną", nie potrafię tego powiedzieć bez rysowania cudzysłowu w powietrzu. "Kochankowie" uciekli. Ale co się potem okazuje? Że król uznał, że źle postąpił i wszystko znów wraca na swoje miejsce. Potem znów się wywraca. Gdzie tu logika? I gdzie miłość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)