Niedawno oglądałam też ekranizację "Czerwieni rubinu" i w tym wypadku muszę przyznać, że okazała się totalnym dnem. W życiu nie widziałam tak okropnego odwzorowania kart powieści-jak w przypadku "Rubinrot".
I BUM!!!
"Miasto kości" jest jak dotąd najlepszym filmem jaki widziałam w tym roku! Niesamowita historia. Być może bym tak nie powiedziała gdybym miała przed sobą powieść, ale jak na dziś- jedyną rzeczą różniącą się od treści książki- był fakt iż Simon nie został zamieniony w szczura. Innym różnic nie zauważyłam. Przynajmniej nie przypomina mi się nic co by mi się w filmie nie podobało. No, może to, że był stanowczo ZA KRÓTKI, ale takie wady jak ta- pojawiają się zawsze w przypadku styczności z książką, filmem, który przypada nam do gustu.
Bardzo polecam, ja się zakochałam i mam straszną chrapkę na książkę, do tego stopnia, że serię "Dary Anioła" postanawiam sobie kupić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)