Opinię dodałabym wcześniej jednakże do domu wróciłam dopiero w sobotę nad ranem, a w weekend nie miałam czasu by coś więcej napisać, bo pisałam inne wypracowania z języka polskiego i WOKu.
Wchodząc do teatru zostajemy delikatnie „dotknięci” przez
myśl, że cokolwiek zobaczymy- zapadnie nam w pamięci i będziemy to wspominać.
W środku budynek zaczyna budzić coraz większą ciekawość.
Przekraczając próg miałam wrażenie jakbym po drugiej stronie odnalazła się, ale
w innym czasie. Ubrana w długą pastelową suknię z gorsetem, mknęłam do drzwi z
numerem 6. Otwierając je uświadomiłam sobie, że XXI wiek został gdzieś daleko.
Wiszące na ściance owalne lustro ze zdobioną ramą tylko mnie utwierdzało w tym
przekonaniu.
Zdejmując płaszcz i wieszając go na wieszaku, cały czas
starałam się objąć wzrokiem wszystko, co przede mną, obok mnie. Chciałam zapamiętać
jak najwięcej szczegółów. Ścianki czy krzesła wyłożone czerwonym materiałem.
Niesamowicie pomalowany sufit. I ci wszyscy ludzie równie zapatrzeni w
architekturę jak ja.
Wtem nastała ciemność.
Nienasycona napawaniem się i chłonięciem zdobień i
wszystkiego dookoła, próbowałam w mroku ujrzeć choćby najmniejszy fragment
sufitu.
Rozbrzmiała muzyka, nadszedł czas, by wskoczyć na dłużej do
przeszłości. Na scenie pojawili się mężczyźni i kobiety. Rozpoczęli swój taniec.
Zachwycona muzyką, zastanawiałam się, co widzę i o czym będzie spektakl.
Pierwszych kilka minut nie dało mi odpowiedzi na to pytanie, więc moja
ciekawość zaczęła momentalnie wzrastać.
Akcja zaczyna się rozwijać, ale gdy widz zostaje przez nią
wciągnięty pojawia się antrakt.
Sztuka nie należy do banalnych, przez to na początku trzeba
się skupić. Potem jednak nie myślimy już o tym, co wcześniej odwracało naszą
uwagę, lecz z całego serca pragniemy wtopić się w akcję spektaklu.
Myślę, że to naprawdę udany wyjazd do teatru.
Cieszę się, że
odkryłam miejsce, gdzie przez chociaż kilka godzin mogę się poczuć jakbym była
w innej epoce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)