poniedziałek, 3 lutego 2014

Studnia wieczności

Studnia wieczności - Libba BrayJeżeli kogoś kochasz... musisz zrozumieć, że nic w życiu nie trwa wiecznie, a osoba, którą kochasz może odejść...

Kolejny tom opowiadający historię Gemmy Doyle. Nie da się zaprzeczyć iż jest najgrubszy z całego cyklu "Magiczny krąg". Dzisiaj kończę czytać ocierając równocześnie te kilka łez, które kończą powieść. Nie mam ochoty w ogóle zamykać książki i powracać do świata kartkówki z WOSu i sprawdzianu z przedsiębiorczości. Jedyne co dziś mi pozwala na stopniowe oddalenie się od "Studni wieczności" to wypracowanie na angielski, gdzie mamy opisać wymarzony dom. Pierwsze moje skojarzenie to Akademia Spence, z której nie chcę odchodzić...
Jest to jak na razie najgrubsza książka jaką kiedykolwiek w życiu przeczytałam i moim zdaniem najlepsza z trylogii.
Gemma nadal nie może mieć pewności czy ktoś komu ufa jest prawdziwym przyjacielem.
Czasami nawet najbliżsi nam ludzie okazują się być kimś innym, kimś kto knuje za naszymi plecami. Czeka tylko na moment, by wbić w nas nóż i pozbawić ostatnich oddechów.

Pomimo iż książka jest gruba i wyraźnie widać kiedy możemy się spodziewać zakończenia historii, w połowie miałam wrażenie, że szybko tocząca i przyprawiająca o dreszcze akcja... że to wszystko się zaraz skończy. Tak jednak nie było, bo świat jest bardziej skomplikowany niż się nam wydaje. I nawet będąc pewnymi, że wszystko już za nami, że gramy w otwarte karty... okazuje się, że nadchodzi najbardziej przełomowy moment...
Dodam jeszcze parę słów odnośnie zakończenia. Uważam, że autorka w sposób niełatwy dla Gemmy, ale również nie sztuczny, a realistyczny, zakończyła akcję.
Żal mi trochę, że to już koniec, że nie ma nic więcej.
Chciałabym by się okazało, że to pudełko ma drugie dno, gdzie jest ukryty inny scenariusz...



No cóż... każda historia ma swój koniec...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)