Teraz
Chłopak nie mógł już dalej iść,
ale nie mógł też przystanąć i polec. Z rosnącym bólem w lewej nodze stawiał
dzielnie kroki ku rzece, której szum było już słychać od dobrych kilku metrów.
W otaczającym go lesie śpiewały ptaki, starał się zatopić w ich pieśni
zapominając o ogniu palącym jego skórę, ale nie było to takie proste jakby się
wydawało na pierwszy rzut oka. Nie mógł całkowicie ignorować zmysłów, przez co
był skazany na cierpienie. Syknął, gdy noga mu zdrętwiała, powoli przestawał ją
w ogóle czuć, ale przyzwyczaił się do myśli, że kiedyś straci ją na zawsze, a
wtedy nie będzie w stanie odczuć jej istnienia. Jednak teraz była mu potrzebna,
tylko na tak niewielki skrawek czasu. Aż dotrze do Lucy. Nie miał pojęcia jak
długo to będzie trwało i czy mu się uda, ale nie chciał tracić nadziei i
poddawać się zaraz na początku. Wiedział, że jeżeli nie spróbuje, nie będzie
miał przed sobą świadomości, że próbował. Będzie wtedy pusty, szansa zostanie
wtedy zaprzepaszczona i zawładną nim wyrzuty sumienia, że nawet nie spróbował
dosięgnąć niemożliwego. Zmusił się żeby dowlec się do wody. Miał dwa bukłaki,
które trzeba było napełnić zanim uda się w podróż. Orientacja w terenie nie
była jego mocną stroną. Wiedział jednak, że rzeka płynie cały czas prosto.
Jeżeli pójdzie cały czas wzdłuż, będzie miał pewność, że podąża we właściwym
kierunku.
super muza siostro :P
OdpowiedzUsuńsłowa tez niczego sobie ... :*
szkoda że już przestałaś pisać ;;;;
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga -> ellieinspiration.blogspot.com