Dziś. Nadszedł czas. Czuła to,
wszystkie zakamarki duszy zaczęły wrzeć, ciało poczęło piec niemiłosiernie.
Miała wrażenie, że wszystko pęka, skóra, kości.
Przybiegła jakaś pielęgniarka i
woła lekarza. Nie przychodzi. Jest! Patrzą na nią. Emma czuje ich wzrok na
ciele. Ktoś tu jeszcze jest. Stoi! Dziewczyna czuje dziwne dreszcze i
zwiększający się ból.
Ta chwila. Czuła to wyraźnie.
Ręce i nogi, tułów i pusty żołądek. Uśmiechnęła się i westchnęła z ulgą patrząc
o c z a m i. Była w ciele. Znowu. Już nie więźniem, lecz kapitanem własnego
statku.
Wstała z łóżka i z chytrym
uśmieszkiem patrzyła z góry na zszokowanego lekarza i pielęgniarkę.
Nagle jakaś niewidzialna siła
zwaliła ją z nóg i odcięła od ciała. Teraz się nad nim unosiła. Ono leżało
puste stygnąc i stając się żylaste.
Pielęgniarka zaczęła krzyczeć i wybiegła z pomieszczenia. Lekarz
wyglądał jak czymś odurzony, powoli zrobił kilka kroków w tył, potem odwrócił
się i też wyszedł.
Emma warknęła zdziwiona, że to
słyszy. Wszystko nadal bolało. Zmrużyła oczy. Potem przetarła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)