wtorek, 14 stycznia 2014

Srebrny scyzoryk part 1

Nie chcę po sobie pozostawiać tylko pustej ciszy wśród zagonienia świata, więc postanowiłam że udostępnię do przeczytania swoje niedawno napisane opowiadanie. Nie jest świeże, ale nie jest też stare :P




Biegłam nie odwracając się za siebie. Nic mi już nie pozostało prócz ucieczki. Tylko szybkość mogła mnie wyzwolić. Jeżeli potrafiłam być dostatecznie sprytna, mogłam zażegnać ten rozdział życia.
Jeżeli. Ale nie byłam.
Mimo to nie chciałam się poddawać i uciekałam dalej w zieleń lasu. Chociaż to już zupełnie straciło sens. Uciekałam w nieskończoność, uciekałam w życiu przed problemami, uciekałam w snach przed koszmarami. Wierzyłam w szczęście, które nie istniało. Wierzyłam, że mam w sobie dosyć siły, by walczyć. Czy się myliłam? Nie wiem. I pewnie się nigdy tego nie dowiem, nigdy się nie dowiem tego na pewno. Czy jest coś w życiu, co nigdy nie traci sensu? Czy możemy wierzyć w coś, co kiedyś przepadnie? W coś, co możemy tak łatwo zaprzepaścić? Jaki w tym sens?
Moje płuca powoli przestawały nadążać. Kurczyły się coraz wolniej pozostawiając mnie bez tlenu. Ból głowy tknął cierpienie w całe moje ciało. Rozlały się fale jak wodospad. Nie mogłam złapać oddechu, ale nie mogłam też się teraz zatrzymać. Gdy już byłam tak blisko… a zarazem tak daleko… Padłam na kolana nie mając siły się podnieść. Nie! Proszę, nie! Dziewczyno walcz! Walcz ze swoimi słabościami, bo przegrasz swoją najważniejszą walkę… o życie. Jeżeli teraz padniesz, nigdy się nie podniesiesz! Moje myśli krzyczały, ja krzyczałam. Chciałam walczyć i walczyłam o każdy oddech, ale teraz już nie mogłam. Nie dam rady! Umrę tu jeżeli nie pobiegnę dalej… Zacisnęłam mocno zęby i na bezdechu podniosłam się z klęczek, napięłam całe ciało i zmusiłam je do biegu. Nie mogło teraz mnie zawieść, nie dziś, nie teraz, nie w tak ważnej chwili! Torując sobie drogę przez las, starałam się wyrównać nierówny oddech. Słyszałam go. Doganiał mnie. Z każdym moim jednym krokiem, on robił trzy. Dasz radę! W szkole ćwiczyłaś biegi, nie możesz się teraz poddać! Nawoływałam siebie w myślach, ale mój umysł miał coraz mniejszą kontrolę nad ciałem. Słabło z każdym ruchem.
Nagle się ściemniło. Naprawdę szybko. Aż dziwne. Nie, to moje oczy. Tylko nie one… Świat zaczął się zamazywać, nie widziałam dokąd biegnę, nie wiedziałam jak długo wytrzymam i czy mi się uda. Chciałam być dobrej myśli, ale w tej chwili to przestawało być możliwe.
Dopadł mnie. Nie! Kolana się pode mną ugięły. Padłam na twarz. Przeciwnik przycisnął mnie do ziemi swoim ciężkim cielskiem. Nie mogłam oddychać przez dobrych parę sekund. Potem moje ciało pozostało samo w starciu z wrogiem.
***
Nie chciałam iść do domu. Nie chciałam tam wracać. Być może byłam zbyt słaba, by stawić czoła temu, czego się boję. Ale i tak nie mogłam pozostać ze swoimi słabościami. 
Znasz to uczucie? Nie chcesz czegoś zrobić, ale i tak robisz, bo nie masz innego wyjścia. Ale ja naprawdę nie chciałam. Może i nie należałam do osób odważnych, ale to nie zmieniało faktu, że…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)