***
Pierwsze, co zrobiła zanim weszła na pokład statku
handlowego, to ścięcie włosów. Nie było to rzeczą, która by spowodowała uśmiech
na jej twarzy, lecz koniecznością. Teraz nie potrzebowała gumki do włosów, bo
te nie dotykały jej szyi, krótkie ale praktyczne.
Rozejrzała się w poszukiwaniu kapitana okrętu. Stał przy
sterze i studiował jakąś mapę. Był odwrócony tyłem, więc nie myśląc dużo
stanęła za nim i przyłożyła nóż do szyi.
-Pan kapitan?
-Czego chcesz?
-Popłyniesz do wybrzeży Hiszpanii.
Na pokład statku wszedł schludnie ubrany marynarz. Plus
minus wyglądał na sześćdziesiąt może trzy cztery lata. Jego brudno biała
koszula była do łokci. Wysłał dziewczynie pierwsze zdziwione potem grymaśne
spojrzenie. Mocniej zacisnęła dłoń na rękojeści noża.
-Co robisz głupia? –Rzucił od niechcenia.
-Przyjmiecie mnie do załogi.
-Po co te nerwy? –Zapytał ten z ostrzem przy szyi.
-Nie. Kobieta na pokładzie przynosi pecha. Nie będę się
w to pakować. –Odpowiedział ten drugi. Puściła kapitana okrętu i podeszła do
marynarza, jednym ruchem rozcięła jego koszulę na prawym ramieniu.
-Piratów przyjmujecie? –Prychnęła.
-Skąd wiesz? –Warknął. Rozcięty materiał odsłonił
skórę, na której widniał czarny tatuaż świadczący o przynależności do tych
złodziei.
-Twój kapitan przyjąłby mnie, pirat nie.
-Zaraz, zaraz. Ty… jesteś… córką Jonegela! Czego od nas
chcesz? –Wystraszył się pirat. Wyszczerzyła się w uśmiechu.
-Płyń do Hiszpanii.
-A jednak…
-Byłeś w jego załodze. To było dawno, ale teraz sobie
ciebie przypominam. Byłam wtedy małą dziewczynką… -zamyśliła się.
-Nie wierzę…
-W co? –Podniosła brwi w znaku zapytania.
-W to, że postanowiłaś zagarnąć cały skarb dla siebie.
Nie popłyniesz z nami jeżeli nam nie odpalisz czegoś, kilka sztabek i się
dogadamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)