Otworzyła oczy i od razu zamknęła. Poczuła się słaba,
jako osoba i człowiek. Dała się opanować przez emocje. Popełniła jeden z największych
błędów, i tak oto teraz leżała z głową opartą o tors kapitana. W lochu.
Dobij mnie.
Cała ‘połamana’ podniosła się i oparła plecami o
chłodną ścianę. Młody kapitan natychmiast wstał i położył jej dłoń na ramieniu.
-A niech cię, kapitanie! –Prychnęła.
-Już nie..
-Nie. Powiedz mi, co w tym życiu ma sens? Od czasu jak
zabiłeś mojego ojca zaczynam lądować w pudle, tym razem chyba już z niego nie
wyjdę. Kupię sobie łóżko i tu zamieszkam. I piekielnie mi się chce pić. Za
niedługo zapomnę jak smakują piwo i woda. Już nie mówiąc o dobrym rumie, bo
jego już nie pamiętam.
-Wiesz, nie narzucasz się, ale jak chcesz to możesz mi
ob…
Kartagina nie myślała. Działała i była wściekła.
Rzuciła się na kapitana, ale jej umknął stając blisko krat. Pchnęła go na nie,
a potem zacisnęła palce na jego krtani. Próbował walczyć o oddech, gdy
wyrzucała z siebie wszystkie wyzwiska jakie znała.
-Crepp, twój…plan wy…palił. –Stęknął duszony mężczyzna.
Dziewczyna odwróciła twarz chcąc powiedzieć Crepp?
Co on tu robi? Ale wtedy coś mocno uderzyło ją w tył głowy, oczy się same
zamknęły i osunęła się w niebyt.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, śmiało, śmiało, wszystko czytam :)